Muszę się do czegoś przyznać. Nie obrabiam moich zdjęć.
No przynajmniej nie tak jak wyobrażają to sobie ludzie myśląc dziś najczęściej o fotografach. Nie siedzę całymi godzinami nad pojedynczym zdjęciem kombinując co by tu poprawić w Photoshopie…
Pewnie pomyślisz, że siedzę nad fotografiami w Lightroomie używając presetów Delicious i artykuł napisałem po to by sprowokować cię do wejścia na blog. Po części to prawda, ale
staram się by zdjęcia były jak najlepsze już aparacie
I o tym chciałbym dziś ci opowiedzieć. Wprowadzam pewne poprawki na zdjęciach, ale do tych czynności bardziej pasuje słowo KOREKTA niż obróbka. Photoshopa włączam okazjonalnie (głównie do zdjęć, które trafiają do albumu ślubnego), wówczas otwieram gotową rozkładówkę i poprawiam pewne niedoskonałości skóry moich modeli – zwłaszcza przy portretach. Poza tym nic więcej od Photoshopa mi nie trzeba.
Całość korekty (tego co można było zrobić kiedyś w ciemni fotograficznej) odbywa się w Lightroomie. To tu trafiają zdjęcia prosto z aparatu. Wyglądają na nieco bledsze niż te, które fotograf ogląda sobie na tylnym ekranie aparatu, więc w LR poprawiam ich ekspozycję, kontrast, nasycenie kolorów, „światła” i „cienie”, wszystko jednym kliknięcim przy użyciu Stroyteller 1, Storyteller 2, Storyteller 3.
“Sekretem” szybkiego procesu post produkcji jest JEDNAK fotografowanie w trybie manualnym.
Ma on taką przewagę nad trybami pełnej (lub pół) automatyki (P, Av, Tv), że każde zdjęcie z jednej serii ujęć jest tak samo naświetlone. Nawet jeśli fotograf coś źle ustawi to w każdym ze zdjęć trzeba poprawić to samo. Preset też jest z reguły tworzony dla poprawnie naświetlonego zdjęcia.
Jest to znacznie szybsze niż poprawianie każdego ze zdjęć z osobna. Programy takie jak Av, Tv czy P mierzą światło przez obiektyw. Fotografując parę młodą ryzykujemy tak samo jak turysta fotografujący na nadmorskiej plaży.
Dlaczego?
Bo obiektyw dostarcza do aparatu błędne informacje! Kierując obiektyw na suknię panny młodej (jeśli większość kadru wypełnia jasny materiał) do aparatu dotrze informacja, że scena jest dużo jaśniejsza niż w rzeczywistości. Zdjęcie będzie niedoświetlone bo aparat skróci czas naświetlania. Ok, to teraz kierujemy aparat na ciemny garnitur pana młodego. Co się stanie? Zdjęcie będzie prześwietlone bo aparat pomyśli, że fotografowana scena jest zbyt ciemna.
Niektórzy ratują się i wprowadzają w tych trybach korektę ekspozycji. Osobiście uważam to za niepotrzebne komplikowanie sprawy.
Pełna kontrola na “M”
Lepiej fotografować w trybie manualnym i tracić potem mniej czasu przy post produkcji. Ręczny pomiar światła nie jest taki trudny i szybko go opanujesz, z czasem nawet obejdziesz się bez światłomierza (na początku wydaje się to niemożliwe, ale potem z góry wiadomo jaki czas i jaką przesłonę wybrać przy konkretnym ISO w większości sytuacji). Poznając lepiej swój aparat dojdziesz do tego na 100 %!
A jak lepiej poznać swój aparat i swoje możliwości niż właśnie pracując w trybie manualnym!?
Jeśli przeraża Cię perspektywa uwolnienia się od trybów autmatycznych to pomyśl o fotografach działających w XIX i XX wieku. Dziś fotografowie coraz częściej nie mają czasu na swoje własne życie bo siedzą po nocach i “obrabiają”…
WNIOSEK? RÓB ZDJĘCIA! NIE “OBRABIAJ” – zbyt długo.
Żeby przyspieszyć proces obrabiania napisałem sobie sterownik umożliwiający obsługę programów za pomocą konsoli MIDI:
https://fotorys.wordpress.com/midi2macro/
Mi to usprawniło obróbkę 😉